Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy (WOŚP) – słyszał o niej każdy, a Jurek Owsiak jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych Polaków na świecie. On i jego akcja mają swoich sprzymierzeńców i przeciwników, choć według mnie robią coś niesamowitego.
Za nami 26. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który w tym roku (jak zawsze) pobił rekord zebranych pieniędzy. Tylko w dniu finału zebraliśmy ponad
81 milionów złotych dla wyrównania szans w leczeniu noworodków.
A to przecież jeszcze nie koniec! Liczenie nadal trwa, pieniądze wpływają na konto fundacji z całego świata, a licytacje jeszcze się nie zakończyły.
Tajemnica sukcesu WOŚP
To sukces, ale nie Jurka Owsiaka, nie jego żony, nawet nie całej fundacji. To nasz sukces – wszystkich Polaków, którzy tego dnia wyszli z domu i wrzucili pieniądze do puszki, wysłali przelew, czy wzięli udział w jednej z licznych licytacji. Wielki ukłon im za to – dziękują wszystkie noworodki i ich rodziny.
Pomimo wszelkich blasków tej akcji ma ona swoich przeciwników – jak wszystko. Ten jeden raz w roku Polacy jednoczą się, jak w żaden inny dzień. Nie wszyscy, niestety. Ale cóż… Nie można mieć wszystkiego. Pięknie podsumował to organizator WOŚP, który podczas jednego z wywiadów powiedział:
Nie wszyscy są nam przychylni. Mają takie prawo, ale proszę Was, jeśli nie chcecie grać z nami, przynajmniej nie przeszkadzajcie.
Dziękuję Ci za te słowa, Jurku.
Biorę udział w tej akcji od 22 lat – najpierw jako dziecko chodziłam z rodzicami, potem byłam wolontariuszem, a teraz co roku wspieram fundację finansowo. Przez ten czas zauważyłam jedną rzecz, która niewątpliwie pomaga Jurkowi Owsiakowi w jednoczeniu społeczeństwa, pomaganiu chorym oraz trwaniu w wyznaczonym przed laty celu. Prezes fundacji nie przejmuje się krytyką i brakiem sprzymierzeńców. Robi to, co chce i to, co uważa za słuszne.
Jaki z tego morał?
Nigdy, powtarzam nigdy, nie warto się poddawać. Gdyby Jurek Owsiak przejmował się tym, że część ludzi unika finału jak ognia i nie wrzuca, choćby złotówki, do puszki to nie byłoby tego sprzętu i tego zjednoczenia wśród Polaków. To właśnie dzięki wytrwałości całego zespołu WOŚP w szpitalach w całej Polsce dostępny jest specjalistyczny sprzęt ratujący życie i zdrowie.
Zobacz także: WOŚP i światełko do nieba to tradycja
Podsumowując, pomaganie to coś, co robi się nie dla siebie, a dla innych. Pomaganie trzeba czuć, a nie robić, „bo tak wypada”, „bo inni wrzucili”. Pomaganie to radość z dawania czegoś innym – nie dlatego, że musimy, a dlatego, że chcemy.
Jestem zwolenniczką Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i popieram ją całym sercem. To jedna z tych akcji, która jednoczy, choć według niektórych dzieli. Rozumiem to i rozumiem, że nie każdy chce pomagać. Nie musi. Nie chcesz, nic na siłę. Ale pamiętaj – kiedy inni robią coś dobrego, a Ty nie chcesz się angażować, nie przeszkadzaj. Rób swoje i pomagaj, tak jak uważasz za słuszne – okażmy sobie wzajemny szacunek.
Pomagajmy sobie na wzajem.
Poczujmy dobroć w sercach.
A Wy, co myślicie na temat Wielkie Orkiestry Świątecznej Pomocy? A może macie inne pomysły na pomaganie?
Podobał Ci się ten post? Koniecznie zostaw swoją opinię w komentarzu i polub fanpage Jeden Element na Facebooku.